Jogurtowa masakra

A było to tak: wracamy z zakupów, mama ładuje żarcie do lodówki, a Fri grzebie w jednej z siatek. Bardzo spokojna jest, więc mama się cieszy i dalej zajmuje zakupami. Jakby bąbla nie było. Aż tu nagle:

jogurtowa masakra

jogurtowa masakra

jogurtowa masakra

Mama powinna wiedzieć, że Fri spokojna = będą kłopoty! Bąbel dorwał jeden z jogurtów, na nieszczęście wybrał jagodowy, zrobił paluszkiem dziurki w wieczku i zabrał się do czupania. Oczywiście większość wyciekła na ubranie, resztę Fri dokładnie rozmazała na podłodze. Mama zachowała zimną krew, wzięła łyżkę, na miejcu czynu nakarmiła Bąbla resztą jogurtu oraz sporządziła dokumentację fotograficzną.  Dopiero wtedy rozebrała Słodziaka kompletnie i poszła napełniać wanienkę. I zanim skończyła… Fri zrobiła kupę na środku pokoju. No cóż, po jogurcie może człowieka przegonić…

Nowinki z życia Fri

  • W  poniedziałek byliśmy u lekarza i okazało się, że Fri przez ostatnie dwa miesiące przybrała tylko 200 g, za to urosła 3 cm. Waży teraz 10 kg 600 g a mierzy 77 cm. Dla tych co nie wiedzą – przez pierwszy miesiąc mieliśmy problemy z przybieraniem na wadze, bo głupia mama uparła się, że będzie karmić tylko piersią. Za to od kiedy Fri zaczęła czupać (w naszym domowym slangu – pić:)) Nutrilon zaczęła w ekspresowym tempie nadganiać co straciła. Był nawet taki okres, że przybierała 0,5 kg tygodniowo! Oczywiście pojawiły się bardzo słodkie fałdeczki i Fri zaczęła być uważana za niezłego pulpecika. Pani doktor nawet zabroniła mi dawać jej mleko w nocy, a jak już, to „oszukane”. Wygląda jednak na to, że tempo przybierania na wadze w końcu zwolniło – Fri przecież biega na czworakach po całym domu, staje, pada, robi pierwsze kroczki, wydaje z siebie mnóstwo energii. Nadal jest dużo większa od innych dzieci w jej wieku, ale po prostu ma taką budowę ciała i już.
  • Repertuar sylab Fri zwiększył się od wczoraj znacznie! Oprócz dyżurnej „baby” pojawiło się „gaga”, „tete”, taitai”, „gege’. Fri uwielbia głośno gadać i krzyczeć. Umie też „mama” i „papa”, natomiast wyraźnego „tata” jeszcze od niej nie słyszałam.
  • Zmiana czasu niestety trochę nam namieszała w rutynie małej, i Fri znowu zaczęła trochę później się kłaść, ale generalnie jest ogromny postęp. Bąbel wreszcie zrezygnował z popołudniowego spania (śpi teraz tylko 1 – 2 razy dziennie) i wieczorem jest tak wykończony, że wystarczy dać butlę, położyć do łóżeczka, powiedzieć dobranoc i chwilę być bardzo cicho. Wszystko to odbywa się o 19.30 i spokój jest do 5 – 6 rano! Bomba po prostu. Po wszystkich naszych przebojach ze spaniem ogromna ulga. Co więcej Fri potrafi już też zasnąć na brzuchu, sama znajdzie smoczek, sama też pije z butelki.Na zakupach
  • A poza tym bąbelek skończył 10 miesięcy! Już za chwilę będzie roczek, nie mogę w to uwierzyć.

Brokułowa niamka

Brokuły od początku nie należały do ulubionych warzyw mojej córci. Ale pluła, kiedy mama po prostu rozmiksowała jej to z ryżem, bleee :). Tym większe było moje zaskoczenie, jak bardzo udał się brokułowy przepis z książki kucharskiej dla maluchów Annabel Karmel. Fri jadła, aż się oblizywała i krzykiem domagała się dokładki! Tego tu jeszcze nie było, zwłaszcza jeśli chodzi o obiadki, bo z owocami i jogurtami nie mamy problemów.

Oto przepis, lekko zmodyfikowany przeze mnie (na tę samą ilość sosu dwa razy więcej warzyw i mięska niż w oryginale)

Kurczak w sosie serowym z brokułami – ok. 4 porcje

  • 350 g brokuł (jedna paczka mrożonych)
  • 1 pierś z kurczaka
  • 30 g masła
  • 2 łyżki mąki
  • 300 ml mleka
  • 60 g startego żółtego sera, np. edamskiego albo goudy

Brokuły ugotujemy, najlepiej w parze. To samo pokrojona na kawałki pierś z kurczaka. Kto ma kilkupiętrowy garnek do gotowania w parze, super, ja kupiłam sobie taką tanią dziurowaną wkładkę do garnka i też się fajnie gotuje.

Robimy sos serowy: Roztopimy masełko w rondelku, dodamy mąkę i minutę prażymy. Dolejemy mleko, doprowadzimy do wrzenia i gotujemy mieszając dopóki sos nie zgęstnieje. Ja użyłam normalnego krowiego mleka pełnotłustego, ale na modyfikowanym pewnie też by się dało zrobić.  Fri oczywiscie z butelki pije modyfikowane, ale do gotowania używam normalnego.

Odkładamy sos z ognia i wrzucamy starty ser. Mieszamy, aż ser się rozpuści i sos ma jednolitą konsystencję. Zalejemy nim brokuły i mięsko, i rozmiksujemy. Starszym dzieciom na pewno można mięso pokroić a brukuły rozgnieść widelcem. Co bąbel nie zje od razu, zamrozić.

Smacznego!

Ulubione zabawy Fri

Otwieranie szuflad i wyciąganie wszystkich moich ubrań i bielizny na podłogę.

Darcie papieru toaletowego na maleńkie kawałeczki. Fri potrafi tak załatwić całą rolkę, jak ją spuścić z oczu:).

Majstrowanie przy drukarce i wszelkiego rodzaju kablach.

Gonienie za odkurzaczem i mopem.

Ślizganie się na mokrej podłodze, poślinionej lub posiusianej:).

Przesuwanie po wargach pustej butelki lub własnej piąstki i wydawanie indiańskich okrzyków „łałała”.

Gadanie baba, bubu  i pokrzykiwanie – Fri to jednoznacznie najgłośniejsze dziecko, jakie znam!

Stanie przy lustrze i uśmiechy do siebie samej.

Pacanie innych dzieci tudzież dorosłych łapką po buzi, ew. ciągnięcie za włoski.

Rozgniatywanie banana i rozmazywanie po całym stole oraz własnej buzi, łącznie z oczkami i brwiami.

Wstawanie – przy każdej okazji, nawet przy prostej ścianie, i sięganie po wszystko, czego nie wolno.

Jednym słowem – kupa radochy z takim prawie dziesięciomiesięcznym bąblem, oraz oczy z tyłu głowy!

Mięso wołowe z warzywami

Fri jak dotąd niewiele wołowego zjadła, nie podeszło jej za bardzo. Dziś zrobiłam próbę nr 2 i smakowało, i to jeszcze jak! To, co ukuchciłam, jest modyfikacją przepisu z książki kucharskiej dla maluchów pani Annabel Karmel, dzięki której porzuciłam kupowanie przedrożonych gotowych obiadków i którą gorąco polecam. Top 100 Baby Purees jest dla mnie niezastąpionym pomocnikiem w kuchni, choć niektóre przepisy wydają mi się aż nazbyt „dorosłe” dla 9-miesięcznego bąbla (czosnek, smażona cebulka). Dlatego modyfikuję je dla potrzeb Fri.

Oto moja wersja przepisu pani Karmel na duszone wołowe z warzywami:

  • ok 150 g wołowego mięsa, coś na pieczeń albo steak, niestety nie znam się na mięsie i kupuję na chybił trafił
  • 2 słodkie ziemniaki – można zastąpić zwykłymi, ale ze słodkimi jest dużo lepsze, u nas w Czechach czasem pojawiają się w Globusie albo w Tesco
  • 1 por
  • 3 mniejsze albo 2 wielkie marchewki
  • 1 korzeń pietruszki
  • łyżka masła
  • szklanka domowego bulionu z kurczaka lub wody (przepis na bulion podam osobno)

Wszystko najlepiej BIO, mnie udało się zdobyć tylko marchewkę i pora bio.

Por (tylko białą część) pokroić na kawałeczki i podsmażyć na masełku na złoty kolor, nie ciemniejszy. Dodać pokrojone na kawałki mięso, chwilę restować, następnie zalać bulionem. Wrzucić pokrojone na plastry warzywa, dusić koło godziny na małym ogniu. Następnie rozmiksować. Wyjdzie ok 5 porcji.

Ja za radą autorki robię zawsze na zapas i zamrażam porcje w pustych słoiczkach po obiadkach. Jest to bardzo praktycznie, bo potem np. cały tydzień nie muszę gotować, tylko wyciągam każdego dnia inną potrawę. W ten sposób Fri może jeść różnorodnie i tanio, bo nie ukrywam, że moją motywacją do gotowania w domu jest przede wszystkim cena kupowanych obiadków.

W tej kategorii zamierzam ku pamięci pozamieszczać większość naszych ulubionych przepisów. Może komuś też się przydadzą:).

Aha, powyższy gulasz jest tak dobry, że można zrobić podwójną porcję, odłożyć część dla dziecka, resztę dosolić, dopieprzyć, dodać czosnek i śmietanę i jest przepyszny obiad dla całej rodziny!

Fri potrafi klaskać!

Od wczoraj. Jeszcze trochę nieśmiało, ale za to z pełnym bananem na buzi. 🙂

Fri się śmieje

Ząbki!

Fri „ząbkuje” pewnie od urodzenia, bo co ma zły humor i marudzi, to my się pocieszamy, że to pewnie ząbki. No i w końcu doczekaliśmy się. Kiedy dziś wyjątkowo żałośnie płakała przy usypianiu, zamykała już oczka i za chwilę znowu w ryk, wsadziłam jej palec w buzię i ku memu zaskoczeniu wyczułam na dolnym dziąsełku dwa ostre pagórki. Niestety nie wiem, czy już się przebiły, czy jeszcze ten proces przed nimi. Jeśli tak, to biedni będziemy wszyscy przez następne dni… Ale cóż, przetrwamy:).

Ogromnie się cieszę z ząbków Fri! Znak, że moja dziewczyna rośnie i dojrzewa!

Tyle nowości!

Fri mówi „baba” i „mama”. :):):). Chiquito wciąż czeka na „papę” :).

Była u nas ciocia Dziubdziubica. Dziś pojechała. Smutno nam i tęsknimy.

Agradabla urodziła córeczkę. Już tydzień temu! Tak się kończy rzadkie zaglądanie na blogi własne i znajomych, człowiek nie wie co się dzieje. Mała Małgosia jest prześliczna, przynajmniej wg zdjęć:). Trzymam kciuki za Agradablę, bo choć dzidzie są cudowne, to łatwo z nimi nie jest.

Apropo tego, że nie łatwo, coraz więcej osób mi przyznaje, że Fri ma niezły temperamencik. Chiquito się śmieje, że skrzyżowanie „polskiej kobry” (to niby ja :/) i latynoskiej gorącej krwi nie mogło przynieść nic innego:).

Ostatni raz

Myślę że dziś rano po raz ostatni dałam Fri pocycać z piersi. Trochę szkoda, trochę smutno, ale miałam już tego nocnego cycania serdecznie dość, nie mówiąc o tym, że mleko już praktycznie zanikło. Fri oczywiście nadal wybudza się w nocy, ale wczoraj po raz pierwszy wystarczył nam smoczek, by znowu ją uspać.

Wszystko się kiedyś kończy, i bardzo dobrze, ale jakaś taka nostalgia zostaje, bo tak bliskiego przytulenia już nigdy między nami nie będzie.

Ach śpij kochanie…

Ze spaniem od początku mamy wielkie problemy. Pierwsze trzy miesiące Fri nie chciała usypiać nawet w wózku, tylko pierś i noszenie pomagało, a i tu protestowała jak cholera. Potem zaczęła wybudzać się w nocy i w sumie robi to do dziś (ekstremalne noce – budzi się co ok. godzina, można ocipieć). Ale ostatnio pojawiło się światełko w tunelu. Od paru dni usypia ją w łóżeczku tatuś i ma na nią nowy sposób: trzeba drania zaskocżyć. Potrząsać grzechotką (ale nie tą samą co wczoraj, nie-e) aż Fri się zapatrzy i wtedy jest stracona. Odpływ na całego.

Wczoraj co prawda poszła spać o 23.00, ale za to spała do 5.30 rano! Oby to nie był jednorazowy wybryk…